wtorek, 31 maja 2016

Szklarnia dla fasolki

Uwielbiam proste i szybkie eksperymenty dla dzieci, niestety dzisiejszy nie należy do szybkich. Nasze doświadczenie uczyło nas cierpliwości :) Musieliśmy czekać całe 3 dni, aby zaczęło się coś dziać, kolejne długie dni, żeby zobaczyć jak rośnie, by w końcu nasze roślinki były takie duże jak są dziś. Dzieci są świetnymi obserwatorami, a dzięki naszemu doświadczeniu mogą zaobserwować kolejne etapy wzrostu rośliny.
W pierwszy dzień zasadziliśmy fasolki: fasoli Jaś i fasolki szparagowej. I tak teraz myślę po czasie, że mogliśmy najpierw je namoczyć w wodzie, szybciej by wykiełkowały. Dzieciaki codziennie zaglądały do fasolek i dopiero 3 dnia niektóre fasolki zaczęły pękać. Do naszego doświadczenia potrzebujemy woreczka ziploc, wata, woda, nasionka. Maja namoczyła watę, odcisnęła, tak aby była wilgotna, ale żeby z niej nie kapało. Wrzucamy do woreczka watę, nasionka, zamykamy woreczek i czekamy. Można założyć zeszyt wzrostu naszej roślinki, jeżeli dziecko potrafi pisać to piszemy obserwacje, gdy nie - rysujemy je.




Fasolki kolorowe, zostały z Mai wcześniejszych eksperymentów :)

Nasze fasolki najpierw pękły, potem wypuściły korzeń, a następnie łodygę. Codziennie obserwowaliśmy jak rośnie. Po 8 dniach nasza fasolka Jaś była już taka duża:

Po 13 dniach fasolki prezentowały się tak:

Fasolka szparagowa zdecydowanie wolniej rosła od "Jasia".  "Jaś" był silnie ukorzeniony, z dużymi liśćmi i pieką łodygą. Nasze roślinki zostawiliśmy jeszcze na kilka dni, po czym przesadziliśmy je na działkę. Niestety fasolka szparagowa uschła, a "Jaś" ledwo rośnie. 
Róbcie swoje szklarnie i chwalcie się nimi, z przyjemnością oglądniemy Wasze roślinki. 
Pozdrawiamy !

czwartek, 19 maja 2016

Twórczość starszej siostry

Hej, hej, hej ho :) Pochwalę się dziś moją starszą latoroślą :) Jako, że ostatnio pogoda nas nie rozpieszczała, byliśmy zmuszeni siedzieć w domu. Pewnego dnia, po przedszkolu Maja nie miała za bardzo ochoty bawić się z Filipem. Usiadła przy biurku, zarządziła, że nie wolno patrzeć i coś namiętnie robiła. Czekałam z niecierpliwością, co moje dziecko wymyśliło. Starsza siostra wymyśliła i zrobiła książeczkę dla braciszka, bo przecież on też musi się uczyć. Usiedli razem na dywanie, po czym Maja dokładnie wszystko tłumaczy, opowiada, "czyta", a na koniec mówi: to teraz Ty Filip czytaj. Nawet nie potrafię Wam opisać radości jaka mi towarzyszy, gdy tylko o tym pomyślę :) Normalnie kocham najbardziej na świecie :)




I tak Filip uczył się z Mają kolorów, kształtów, literek, cyferek :)