niedziela, 29 listopada 2015

Boston dzień 3

Miało być coraz lepiej, a rozkręciło się na całego. Nie dość, że małego męczy bostonka, do tego wyrzynają się 3 zęby, a na domiar złego dopadła go ostra biegunka. Tak jak jest żywy, tak jest i z chorobami, wszystko na raz. Dziś mi nie było do śmiechu i z rana pakowałam torbę do szpitala, bo nie dość, że chce pić, to jeszcze bardzo, bardzo brzydki stolec. Nie będę Wam opisywać, ale tylko na oddział. Zadzwoniłam do naszej Pani doktor, która poleciła kupić kilka lekarstw, ugotować marchwiankę, dawać chrupki kukurydziane i przede wszystkim pić, pić i jeszcze raz pić. Jak będę widzieć, że nie ma poprawy to szpital. Na szczęście po wszystkich miksturach, a dzięki Bogu dziś niedziela i mąż w domu, który bardzo mi pomógł w boju o każdy łyczek, o każdą kropelkę lekarstwa, stan naszego brzdąca uległ znacznej poprawie. Pomału do przodu, żeby jutro było lepiej... :)

piątek, 27 listopada 2015

Boston mamy problem !!!

Boston mamy problem! Jak to? A no tak... W nocy Filipek zagorączkował, rano gdy się obudził nie chciał pić ani jeść. Zaglądnęłam do gardła, a tam masakra.  Wyglądało mi to na anginę, więc wizyta u lekarza. Między czasie, dzwoniąc do Mai przedszkola dowiedziałam się, że panuje bostonka. Gdy przyjechaliśmy do pani doktor Filip miał wysypkę na rączkach, nóżkach wokół ust. Rano tego nie było. Diagnoza - choroba bostońska. A co to takiego? Choroba bostońska, wysypka bostońska, choroba stóp, dłoni, ust, bo tak to ustrojstwo się nazywa, rozprzestrzenia się bardzo szybko, bo jest bardzo zaraźliwa, zwłaszcza w dużych skupiskach dzieci (jak np. w przedszkolach, żłobkach), gdyż łatwo przenosi się przez ślinę i dotyk. Do typowych objawów bostonki należy:
  • gorączka do 39 st. C, najczęściej krótkotrwała, mijająca po 2-3 dniach,
  • wysypka na dłoniach, stopach i jamie ustnj utrzymująca się 7-10 dni,
  • wysypka może się pojawić również na genitaliach, pachwinach i pośladkach.
Niestety chorobie towarzyszy ogólnie złe samopoczucie, najgorsze są pęcherze surowicze w jamie ustnej i gardle, które przekształcają się w owrzodzenia i nadżerki, przy przełykaniu powodując ból.
Jest to choroba wirusowa, więc leczenie jest objawowe. Jak w każdej chorobie, ważne jest nawadnianie. Niestety z tym u nas jest problem. Mały odmawia czegokolwiek. Gardło wygląda okropnie i nawet śliny nie chce przełykać, do tego cały czas na rączkach i ogólnie jest rozdrażniony i sam nie wie co ze sobą począć. 
Oby było coraz lepiej... Pozdrawiam

czwartek, 26 listopada 2015

Świąteczne domki

Dzisiaj krótko i na temat :) Na niedawno odkrytym blogu (www.pracowniabajkowo.blogspot.com), który bardzo lubię, pojawiły się świąteczne domki. Nie zastanawiając się, wydrukowałam na kartce papieru technicznego i do dzieła.


Razem z Majcia kolorowałyśmy każda swój domek :) Radości było, czas spędzony razem bezcenny, Filipo na drzemce. Każdy zadowolony :)
Oto efekty naszych prac ;)


Szablony są do pobrania na blogu www.pracowniabajkowo.blogspot.com
Pozdrawiam :)



środa, 25 listopada 2015

Jak nauczyć dziecko dni tygodnia i miesięcy?

Chorujemy,  ale nie próżnujemy :) Działamy, na tyle na ile pozwoli Filipek :)
Jak nauczyć dziecko dni tygodnia i miesięcy? Maja nie umiała, bo skąd? Dopiero uświadomiła mnie pani wychowawczyni z przedszkola :) Nikt nigdy jej nie uczył, a jedynym dniem tygodnia był weekend. Weekend magiczne słowo,  które oznacza, że tata będzie cały dzień w domu, że nie muszę iść do przedszkola. I tak się zastanawiałam jak to zrobić, tym bardziej, że Maja codziennie rano patrzyła na moją komórkę sprawdzając który dziś jest. Wpadłam na pomysł, aby zrobić jej kalendarz, tylko nie wiedziałam dokładnie jak go zrobić, dopóki nie zobaczyłam na stronie www.mamawdomu.pl. Długo się nie zastanawiałam i wzięłyśmy 
się z Majcia do dzieła. 


Aby zrobić podoba kalendarz, będziecie potrzebować:
*  ramka,
* nożyczki,
* rzep,
* kredki,
* laminator. 


Wszystkie grafiki ściągnęłyśmy ze strony www.mamawdomu.pl. Miesiące pokolorowała Maja, mama wszystko zalaminowała. Pod szybę wsadziłyśmy zieloną, a po środku białą kartkę. Na szybie nakleiłyśmy rzepy i gotowe :)
Oto kalendarz Mai :)

wtorek, 24 listopada 2015

Ogień

Wczoraj wieczorem, po przeczytaniu bajeczki, Maja pyta się: mamo, z czego się składa ogień? Opowiedziałam, że ogień jest procesem spalania, podczas którego wydziela się duża ilość energii. A z czego się składa, to już pasuje zapytać fizyka czy chemika :) Choć nie wiem z czego się składa, a nawet gdy już wiem (mama się douczyła ;), to jak to wytłumaczyć 5-letniemu dziecku? Postanowiłam zrobić eksperymenty, to co tygryski lubią najbardziej.

Eksperyment 1: Co daje ogień?
Materiały: paląca się świeczka, słoik.

Zapaloną świeczkę przykrywamy słoikiem. Po kilku chwilach delikatnie dotykamy słoik. Słoik jest ciepły, czyli ogień daje nam ciepło.

Eksperyment 2: Czego potrzebuje ogień?
Materiały: 4 świeczki - podgrzewacze, słoiki różnych wielkości.



Zapalamy świeczki, nakrywamy je słoikami i obserwujemy co się dzieje. Najpierw wszystkie świeczki palą się jednakowo mocno, po chwili płomień w najmniejszym słoiku gaśnie, nieco dłużej pali się świeczka w ciut większym słoiku, ale też gaśnie, trzecia świeczka pali się, jak dotąd najdłużej.

Jednak w największym słoiku, świeczka pali się najdłużej.


Dlaczego tak się dzieje? Otóż płomień paląc się zużywa tlen do oddychania. Kiedy go zabraknie, płomień gaśnie. Świeczce potrzebny jest tlen, aby się paliła.

Eksperyment 3: Co powstaje podczas spalania świeczki?
Materiały: łyżeczka, paląca się świeczka.
Przez kilka chwil osoba dorosła trzyma łyżeczkę nad płomieniem. Po chwili łyżeczka pokryje się sadzą.

Sadza powstaje w trakcie niepełne spalania materiałów zawierających w swoim składzie chemicznym węgiel.
Nasze piękne odciski palców :)

Eksperyment 4: Co powstanie kiedy spalimy kartkę?
Materiały: naczynie, w którym można spalić kartkę, kartka, zapałki.
Wszystkie czynności wykonuje osoba dorosła. Podpalamy kartkę i zostawiamy aż się spali.



Z kartki został popiół, który jest inny w dotyku jak sadza. Oczywiście tylko po wystygnięciu możemy dotykać.

Oprócz eksperymentów, były pogaduszki. Tłumaczę, że dzieciom nie wolno bawić się zapałkami, ogniem. Maja: mamo przecież ja o tym wiem! O tym jak się zachować, gdy się pali, jak gasi się ogień. Maja: mamo, przecież ja to wiem! A skąd - się pytam? No przecież z bajki strażak Sam :)
Pozdrawiam :)

Wszystkie eksperymenty należy robić pod nadzorem osoby dorosłej! Nie należy zostawiać dziecka samego!

poniedziałek, 23 listopada 2015

Solne babki

Pomimo tego, że Maja chora, nam się nie nudzi :) Zapraszamy do bardzo fajnej zabawy kolorami. Dzień wcześniej, przygotowałam "ciasto" do babkę,  zostawiłam do wyschnięcia. Nawet nie myślałam, że tak to zaciekawi Maję i tyle czasu spędzi tworząc.
Do ciasta babkowego będziemy potrzebować:
* sól (u nas 2 szklanki),
* woda,
* zakraplacz ( do kupienia w aptece za ok. 3.50 zł),
* foremki,
* barwniki spożywcze, farbki płynne.
2 szklanki soli zmieszałam z wodą, ciężko mi napisać ile jej dokładnie było, ale chodzi o to aby sól była mokra. Tak myślę, że 3 łyżeczki na pewno było, trzeba wlać na oko. Kiedy sól będzie mokra, wsypujemy ją do foremek i ugniatamy. Zostawiamy na 12-24 godziny do wyschnięcia.

Barwniki rozpuszczamy w wodzie. Maja użyła zakraplacza do oczu i nim malowała wzory na babkach.



 Takie oto piękne, kolorowe babki solne wyszły. Tu przecięta na pół i dalej barwiona. Niekończąca się zabawa :)


Ciach, ciach i po babce. Zabawa dalej trwa.


Bardzo fajny zabijacz czasu. Polecam :)

czwartek, 19 listopada 2015

List do św. Mikołaja

Zwlekaliśmy, zawsze było coś innego do zrobienia, a to się nie chciało, ale dziś już nadszedł ten dzień. Dzień pisania listów do św. Mikołaja. Z bloga pracownia bajkowo link wydrukowałam piękną papeterię :) Na blogu są dwie wersje: kolorowa i czarno-biała.
Maja pięknie wykolorowała, potem ponaklejała,a na koniec poprosiła, żeby napisać co chce dostać. Myślałam, że lista nie będzie miała końca, a tu zaledwie kilka rzeczy. Wie, że wszystkiego nie dostanie, a Mikołaj wybierze coś z listy :) 




Filip pierwszy raz pisał swój list. Jak na pierwszy raz poszło mu super, bo usiedział w miejscu i nawet się tak strasznie nie popisał hehe 


Owocnego pisania listów :) Pozdrawiam :)






środa, 18 listopada 2015

Ciepły śnieg

Witamy i o zdrówko pytamy :) Za oknem szaro, buro i ponuro. Co tu robić w taką pogodę jak dziś? Filip śpiący, choć w dzień pospał sporo, Maja nuda. A może zabawa ciepłym śniegiem? Przedstawiam Wam przepis na domowy ciepły śnieg:
* 3 szklanki sody oczyszczonej,
* pianka do golenia,
* brokat sypki.
Do miski wsypaliśmy sodę, dodaliśmy na oko pianki tak, aby masa była jednolita i dała się formować w kulkę. I zabawa gotowa. Można robić śniegowe babki, bałwana, co kto sobie wymyśli :)


Spanie przeszło, nuda rozwina. Dzieci zadowolenie, a jak one to i ja :)
Kiedy śnieg się znudził, do naszej masy dodaliśmy ocet... I pojawiła się piana i zaś fajna zabawa, a raczej ciapu ciapu ;)



Pozdrawiam :)

poniedziałek, 9 listopada 2015

Literkowy potwór

Dzisiaj zawitał do nas Literkowy Potwór :) Oh jak on uwielbia jeść literki! Tylko woła: dajcie jeść literkę A! Potem smaki się zmieniają i zaś woła: zjadłbym pyszną Z z kropeczką! I tak woła, się domaga i w mig cały alfabet zjada. Dzieci się radują wielce, bo głodomor je im z ręki ;)

Do wykonania potwora potrzebne są:
* pudełko po chusteczkach nawilżających,
* nakrętki,
* czarna pianka,
* klej na gorąco,
* biał kartka,
* czarna kredka,
* korektor.
Z czarnej pianki wycinamy zęby, które przyklejamy do pudełka. Z białej kartki wycinamy kółka i malujemy oczy, które również przyklejamy.

Na nakretkach korektorem piszemy literki.  I potwór gotowy!  

piątek, 6 listopada 2015

Brzdąc w bibliotece

Witam z powrotem wszystkich odwiedzających :) Po długiej nieobecności nawet nie wiem, za co mam 
się zabrać :) Nie wiem jak u Was, ale u mnie jak się nie dzieje nic, to nic, a jak się coś zaczyna dziać to wszystko na raz.. Dosłownie, jak nie urok to sraczka ;) Migdałki Mai, moja 8, a potem dosłowna sra...., która zaatakowała naszą rodzinę i na koniec, żeby nie było zaczynam tracić głos. I tak jedno się kończy, drugie zaczyna, coby nudno nie było.
Razem z Filipkiem odwiedziliśmy dzisiaj Miejską Bibliotekę Publiczną SCK w Mielcu. Trwa akcja pt. "Brzdąc w Bibliotece", która propaguje czytanie i Bibliotekę wśród rodziców i dzieci do 3 roku życia.


Bardzo miła Pani bibliotekarka zapisała Filipka do grona zacnych czytelników (ta sama Pani zapisywała Maję, która wówczas miała 2 lata i otrzymała tytuł najmłodszego czytelnika;)). Dostaliśmy nieodpłatnie zestaw książek. Znalazło się też coś dla mamy :) Będziemy na pewno wracać do biblioteki, teraz już w szerszym gronie. Jak na razie synuś ma jedną ulubioną książeczkę pt."Żaba" Jana Brzechwy, którą mama już zna na pamięć ;) Z Mają natomiast czytamy przeróżne bajki, co nam wpadnie w ręce i zainteresuje.